W przewodniku Lonely Planet napisano, że Cemoro Lawang to urocza górska wioska z raptem dwoma hotelami. Autor tego tekstu widocznie nigdy tu nie był! Cemoro to brzydka, śmierdząca, brudna dziura, z mnóstwem noclegów o standardzie znacznie poniżej przyzwoitego, za to z zawyżonymi cenami. Jedzie się tu prawdziwymi serpentynami, mijając po drodze zbocza gór porośnięte bujnśą roślinnością, i ta droga jest naprawdę piękna i urzekająca. Natomiast po przybyciu do wioski można się załamać, zwłaszcza że zbocza są pokryte mgłą i niewiele widać. Postanawiamy spędzić tu tylko jedną noc, jutro rano jechać na wulkan Bromo i uciekać stąd jak najszybciej.