Kolejny dzień zamierzamy cały spędzić w trasie i zobaczyć wszystko co zostało do zobaczenia w okolicach Vik.
Zaczynamy od podjechania pod wodospad Seljalandsfoss. Jest znany z tego, że można za niego wejść i zobaczyć jak wygląda wodospad od tyłu :) Jest tak dzięki temu, że za wodospadem występuje naturalne wgłębienie w skałach - nie spływa on więc po zboczu, a luźno w dół wprost z klifu. Za wodospadem jest półka skalna po której przechodzą kolejki turystów. Nie można powiedzieć, że suchą stopą. Drobinki wody rozpryskują się we wszystkie strony, a dodatkowo wiatr je rozwiewa i w rezultacie trzeba mieć na sobie dobrą, wodoodporną kurtkę, żeby nie wyjść totalnie przemoczonym spod wodospadu. Radzę też uważać na aparaty - mokną w ciągu trzech sekund. Z tego też powodu nie robiłam wielu zdjęć - wolałam zachować aparat, a nacieszyć się widokami.
Po zejściu z wodospadu podeszłam kawałeczek dalej, dosłownie kilkaset metrów, do kolejnego wodospadu: Kvernufoss (mijając po drodze jeszcze trzeci). Kvernufoss jest o tyle nietypowy, że spada ze skał do jaskini, która nie ma sklepienia - ale żeby do niej wejść trzeba się przeprawić przez rzeczkę, którą tworzą wypływające wody wodospadu. Dobre buty są tu więc konieczne, bo łatwo się pośliznąć na kamieniach. No i znów porządna wodoodporna kurtka. Jednak dla takich wrażeń warto! Wodospad spada z hukiem na wielki głaz stojący pośrodku jaskini, prawie na naszą głowę - wokół tylko skały, a nad nami niebo :)