Jakieś 15 km od Marillevy znajduje się Madonna di Campiglio. Te 15km to górskie serpentyny i bardzo cieszymy się, że nie ma tu teraz aż tak dużo śniegu, jak bywa - co można sądzić po kilkumetrowych tyczkach wbitych wzdłuż drogi.
Za to zdecydowanie warto je przebyć. Stoki tu zachwyciły nas tak bardzo, że jak tu przyjechaliśmy, to już nie chcieliśmy jeździć nigdzie indziej. I wróciliśmy tu 4 lata później - pewnie nie ostatni raz.
W Madonnie znajdziecie (w końcu) przepiękne alpejskie widoki na wysokie szczyty, szerokie, rewelacyjnie przygotowane trasy ciągnące się kilometrami, fantastyczną infrastrukturę, no i cudowną pogodę. Słońce świeci tak mocno, że trzeba używać kremu z filtrem by nas nie spaliło. Jest cudownie!
Najwyższym szczytem = stokiem jest Passo Groste (2444m n.p.m) z którego rozchodzą się we wszystkich kierunkach piękne trasy. Jak przyjeżdżamy tu za drugim razem, to Lila już trochę umie jeździć na nartach i zasuwa po stokach tak, że nie mogę jej dogonić. Mamy swoje ulubione trasy, stanowiące głównie połączenie niebieskich z czerwonymi. Czarnych nie tykam, bo za każdym razem gdy kogoś widzę na czarnej trasie, to albo się wywraca, albo stoi i boi się ruszyć - te trasy są tak strome, że naprawdę należy na nie wjeżdżać tylko jak się umie świetnie jeździć.
Poza tym Madonna poza samymi stokami jest jedynym miastem, które oferuje coś więcej niż nocleg. Znajdziecie tu restauracje, kawiarnie, sklepy, lodowisko, place zabaw i ścieżki spacerowe. Jest jednak niestety dość drogo - ale pewnie dlatego, że podczas sezonu mieszkańcy muszą zarobić na cały rok.
Natomiast widoki są bezcenne, szczególnie dla tych co kochają góry wysokie. Zresztą - zobaczcie sami :)