Idąc, zanurzamy sie coraz bardziej w Góry Izerskie. Naszym celem jest ich najwyższy punkt - Wysoka Kopa. Początkowo szlak prowadzi stromo pod górkę a później czeka nas piękna długa, prosta droga. Wokoło podziwiamy skażony "kwaśmy deszczem" las a raczej to co z niego zostało. Setki, tysiące nie okrytych liśćmi ani igłami drzew tworzy wyjątkowy krajobraz. Pośród całej otaczającej nas zieleni, skał, strumyczków ich nagie konary wprawiają w zadumę. Wyglądają jak duchy z zamierzchłych czasów...
Wysoka Kopa okazuje się nie być taką wysoką :) A nasze wyjście do sklepu - prawdziwą wyprawą :)
W drodze powrotnej postanawiamy odpocząć chwilkę na jednej z polanek. Niestety, całą przyjemność zakłócają nam wszędobylskie komary. Są natarczywe i bezlitosne! Musimy się szybko ewakuować. O mały włos, a wznieślibyśmy się od tego chaotycznego i szybkiego machania rekami wokół głowy ;)
Do naszej kwatery docieramy już prawie o zmroku. Zmęczeni, pokąsani zasypiamy wspaniałym spokojnym snem.