Geoblog.pl    zig    Podróże    Tanzania    Dzień 6: Mweka Camp - Mweka Gate
Zwiń mapę
2023
05
lut

Dzień 6: Mweka Camp - Mweka Gate

 
Tanzania
Tanzania, Mweka Gate
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7514 km
 
Po raz ostatni się pakujemy, po raz ostatni składamy obóz. Nie możemy uwierzyć, że nasz treking powoli dobiega końca, a przez te kilka dni tak się zżyliśmy z ekipą Heroes.

Cały ranek upływa w atmosferze wręcz świątecznej. To dlatego, że zejście z Kili jest celebrowane przez wszystkie grupy i zza drzew od rana dobiegają nas śmiechy i śpiewy. Wkrótce i nasi porterzy kończą pakowanie i zbierają się w grupę, a Mwyni intonuje pierwszą piosenkę. Nie mija minuta a wszyscy śpiewają, klaszczą i tańczą, zapraszając po kolei kolejne osoby na solowy pokaz tańca do naszego kółka. 'Jambo, jambo bwana...' słychać w całej okolicy :) Potem jest czas na kilka przemówień, podziękowań i wręczanie zwyczajowych tipów dla przewodników, porterów i kucharza. No i na pamiątkową sesję zdjęciową. Celebracja nam się przedłuża, jakoś nikomu się nie spieszy ruszyć w ostatnią wspólną drogę.

W końcu się zbieramy, bo przed nami jeszcze 4 godziny drogi w dół. Mwyni wiedząc, że mam problem ze stopami, chce mi pożyczyć jakieś większe buty, ale wolę zostać w swoich. Wychodzimy z Grześkiem pierwsi, bo wiem, że wolniej pójdę, ale po chwili dogania nas cała ekipa i idziemy już do końca razem. Trasa znowu wiedzie przez las deszczowy, więc otoczeni jesteśmy zielenią i paprociami wielkości drzew. Po drodze udaje nam się zobaczyć rodzinę małp niebieskich. Zatrzymujemy się też przy ogromnych drzewie - Mwyni tłumaczy, że jego kora jest uznawana za oczyszczającą organizm, trzeba ja tylko sproszkować, wsypać do wody i wypić. Kasia i Magda biorą po kawałku. Mijamy też dzikie mangowce i przepięknie ukwiecone drzewa. Temperatura znów wzrasta powyżej 20 stopni.

Przed samą Mweka Gate droga robi się szeroka, aż w końcu naszym oczom ukazuje się znak z napisem 'Congratulations!' Jesteśmy na 1640 m.n.p.m. Sporo osób już tutaj dziś dotarło i teraz spędzają razem ostatnie chwile. My idziemy do budynku straży parku narodowego, aby wpisać się do księgi rejestrów. Potem jeszcze Mwyni i Nioka załatwiają formalności, a my czekamy na nich w klimatyzowanym pomieszczeniu, które wydaje się być aż nie miejscu po kilku dniach spędzonych na trekingu. W łazience niestety wisi lustro, więc mamy możliwość pierwszy raz rzucić okiem na swoje opalone twarze, tłuste włosy i średnio świeże ciuchy. Niepotrzebnie, lepiej było nie patrzeć :P

Nioka robi nam super niespodziankę i przynosi zimne piwa Kilimanjaro - smakują wybornie.

Potem wychodzimy na zewnątrz, gdzie Mwyni wręcza nam wszystkim certyfikaty zdobycia szczytu. Uroczyste podanie dyplomu, oficjalne potrząśnięcie ręki, a potem już mniej oficjalne uściski kończą nasz treking. Ale nie wspólną przygodę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zig
Zuzanna i Grzegorz Szopa
zwiedziła 14% świata (28 państw)
Zasoby: 397 wpisów397 50 komentarzy50 3272 zdjęcia3272 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
11.04.2024 - 14.04.2024
 
 
11.11.2023 - 19.11.2023
 
 
22.05.2022 - 29.05.2022