Tego ranka z Karoliną idę do Hiszpańskiej Szkoły Jazdy (Spanische Hofreitschule), któr jest jednym z najstarszych na świecie ośrodków kultywujących tradycje jeździeckie. Powstała w XVI wieku jako szkoła jeździecka dla szlachetnie urodzonych. Jest ona częścią kompleksu pałacowego Hofburg.
Bilety do Szkoły kupiłyśmy z dużym wyprzedzeniem, bo jest to dość unikatowa atrakcja. Codziennie odbywają się tu treningi konne, a w soboty pokazy jeździeckie, które obejmują wykonywanie przez konie różnych „układów” jeździeckich. Wszystko odbywa się przy dźwiękach muzyki klasycznej. Każdy układ trwa około 10 minut i jest poprzedzany informacjami ogłaszanymi przez konferansjera. Pokaz odbywa się w zamkniętym, przepięknym pomieszczeniu, które mogłoby służyć jako sala balowa gdyby podłoga była wyłożona kamieniem, a nie wysypana piaskiem. Przedstawienie trwa trochę ponad godzinę.
Po wyjściu ze stajni przechodzimy z Karoliną przez tereny pałacowe, bo są ogólnodostępne.
Hofburg jest dawną rezydencją Habsburgów, która była do samego końca monarchii wykorzystywana przez rodzinę cesarską. Dziś mieści rezydencję prezydenta Austrii, muzea, w tym muzeum Sissi (Elżbiety Bawarskiej) udostępniające do zwiedzania jej prywatne komnaty, a także Austriacką Bibliotekę Narodową.
Właśnie w tej bibliotece chcemy się spotkać z dziewczynami, umawiamy się przed wejściem. Nie możemy się jednak dogadać, bo i my stoimy przed wejściem i one, ale gdzie indziej. Okazuje się, że Biblioteka Narodowa ma tu w pobliżu kilka oddziałów. Finalnie idziemy do tej w której mieści się sala paradna, uznana za jedną z najpiękniejszych bibliotek na świecie. Tam w największej w Europie barokowej bibliotece na bogato zdobionych drewnianych półkach stoi ponad 200 000 historycznych książek. Ma ona prawie 80 metrów długości i 30 metrów wysokości, a w środku mieszczą się liczne posągi i okazałe globusy. Jest faktycznie przepiękna!
Po wizycie w bibliotece idziemy na szybki i niestety niesmaczny obiad (dziś zdradziłyśmy wiedeńską klasykę i poszłyśmy do włoskiej restauracji – i to był błąd).
Postanawiamy jeszcze odwiedzić dziś Belweder, czyli słynny kompleks parkowo-pałacowy otoczony przez ambasady wielu krajów. Mieści on obecnie muzeum sztuki i składa się z dwóch zabytkowych skrzydeł: Górnego i Dolnego Belwederu, które oddzielone są od siebie barokowymi ogrodami. Dolny Belweder to dawna część mieszkalna księcia. Nas interesuje Górny Belweder, gdzie w przeszłości znajdowały się sale reprezentacyjne, a teraz jest to muzeum sztuki posiadające w swoich zbiorach 24 obrazy Gustava Klimta, w tym słynny "Pocałunek" oraz "Judith". W sumie na trzech piętrach oglądać można kilkaset dzieł sztuki z różnych okresów.
Obrazy Klimta robią ogromne wrażenie, zwłaszcza wykładany płatkami złota „Pocałunek”. Jego obrazy mają niepowtarzalny, charakterystyczny styl, choć niektóre wyglądają jak niedokończone.
W muzeum można oglądać dzieła różnych malarzy, zdecydowanie polecam to miejsce wielbicielom sztuki.
Niestety dochodzi 18:00, pora zamknięcia muzeum. Przechodzimy przez położony przy Belwederze ogród botaniczny, a potem robimy sobie długi spacer, wracając na nogach do mieszkania.
Magda ma dziś urodziny więc wieczorem świętujemy przy szampanie i słodyczach. Stopy bolą nas tak, że planowane wyjście na imprezę idzie w odstawkę – nie byłybyśmy w stanie chyba nawet na nią dojść…