Na miejscu okazało się, że Tokaj to bardzo mała mieścina, którą w ciągu 30 minut można przejść wzdłuż i wszerz.
Nocleg, który zarezerwowaliśmy, znajdował się 200m od centrum Tokaja, który stanowił mały ryneczek otoczony przez kilka sklepów z winem, kilka restauracyjek, oraz leciwe kamieniczki.
Miasteczko jest tak kameralne, że o 17:00 zamykane są sklepy, a restauracje o 21:00. Życie toczy się cicho i wolno, niczym na greckich peryferiach.
Przyjechaliśmy już pod wieczór, więc zdążyliśmy tylko zrobić szybkie zakupy (czytaj: zapasy wina) w sklepie, który zaraz po naszym wyjściu zamknięto i załapać się na kolację w jednej z dwóch restauracyjek przy rynku.
Polacy są tu do tego stopnia częstymi gośćmi, że w restauracjach jest polskie menu, a obsługa zna podstawowe słowa po polsku.Jedzenie mają smaczne i sycące, bazujące głównie na mięsie, typu gulasz czy bogracz i doskonale komponujące się z lokalnym winem...