Znudzeni Kaprun po 2 dniach pojechaliśmy do Zell am See.
Tutaj jest większy wybór stoków, widoki są ładniejsze i trasy lepiej przygotowane. Trochę jest zabawy ze znalezieniem miejsca parkingowego, gdyż są one rozmieszczone na różnych poziomach. Jednak to co nam najbardziej zapadło w pamięć to fakt, że stoki są często jednostronnie nachylone. Zapewne łatwiej jest się do tego przyzwyczaić na nartach, gdy jedzie się raz na jednej, raz na drugiej krawędzi, ale jadąc na snowboardzie sprowadzało się to do pokonywania bardzo długich odcinków na jednej tylko krawędzi. Bardzo to męczyło nogi, więc dość szybko zeszliśmy ze stoku.
Za to pochodziliśmy sobie po miasteczku, poszliśmy nad jezioro, pokarmiliśmy kaczki (a jest ich mnóstwo, więc Lila miała niemałą frajdę), pochodziliśmy po sklepach z pamiątkami i na koniec skończyliśmy w cukierni.
Miasteczko jest na pewno bardzo przyjemne również w lecie, a widok na jezioro i góry jest przepiękny.