Wyjeżdżamy z Kandy z samego rana.
Z guesthouse'a na dworzec mamy spory kawałek drogi, więc prosimy znajomego kierowcę, by nas zawiózł.
Po drodze podjeżdża z nami jeszcze na punkt widokowy, z którego można obejrzeć panoramę miasta, z jeziorem na pierwszym planie.
Zaraz po wyjściu z tuk-tuka podchodzą do nas sprzedawcy koszulek i innych pamiątek, ale grzecznie mówimy, że nie jesteśmy zainteresowani kupnem, więc odchodzą.
Na punkcie jest już kilka osób, ale szybko się rozchodzą - jest jeszcze wcześnie, więc nie ma tłumów.
Żegnamy się z Kandy.
Nie będę za nim specjalnie tęsknić - poza Świątynią Zęba najciekawsze miejsca znajdują się poza miastem lub na jego obrzeżach, a samo centrum Kandy jest zatłoczone i nieatrakcyjne. Jeśli jeszcze kiedyś zawitam na Sri Lankę, na pewno ominę to miasto.