Geoblog.pl    zig    Podróże    Malta 2020    Kryształowa Laguna i Błękitna Laguna
Zwiń mapę
2020
13
lip

Kryształowa Laguna i Błękitna Laguna

 
Malta
Malta, Comino
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1674 km
 
Będąc jeszcze w Polsce kupiliśmy online bilety na dzisiejszy rejs.
Płyniemy z 'Sea Adventure' - jest to katamaran, który ma trzy pokłady (najwyższy - odkryty, z leżakami, środkowy - zamknięty i klimatyzowany, z siedzeniami, oraz dolny - z oknami w burcie pozwalającymi obserwować podwodny świat). Bilety kupiliśmy za 17 Euro za dorosłego (standardowe ceny są od 20 Euro), ale mamy na pokładzie ubikację, bufet oraz dodatkowe atrakcje (o których później), czego nie mogą zaoferować mniejsze łodzie. Komunikaty są też puszczane m.in. po polsku.

Odpływamy z portu o 10:30. Udaje nam się zająć świetne miejsca - na dziobie, przy samej kabinie kapitana, pod daszkiem - a więc w cieniu. Nic nam nie zasłania widoków, a wiatr przyjemnie chłodzi. Mijamy najpierw wyspę św. Pawła (znajduje się blisko brzegu Malty, ale ma strome klify, więc od strony wyspy nie ma jak na nią wejść), na której rozbił się wieki temu statek ze św. Pawłem i 272 osobami. Jest tam kapliczka upamiętniająca to wydarzenie.

Po jakiś 40 minutach dopływamy do Kryształowej Laguny. Jest już tam kilka mniejszych łodzi. Ze statku obsługa spuszcza do wody długą zjeżdżalnię, po której można zjechać wprost do morza, gdyby ktoś nie chciał używać schodków. Na statku są jeszcze dwie mniejsze zjeżdżalnie, ale ta największa prowadzi aż z górnego pokładu do poziomu wody.
Mamy czas na kąpiel i eksplorację kryształowych wód, w których pływają ławice rybek. Nie są to co prawda tak kolorowe rybki jak w Azji czy Egipcie, ale warto wziąć ze sobą maskę i rurkę do nurkowania.
Póki co ze zjeżdżalni odważył się zjechać tylko Leoś, reszta nas schodzi do wody po schodkach na rufie. Woda jest przyjemna i bardzo słona, wyporność więc spora, ale jest bardzo głęboko. Lila i Leoś wzięli ze sobą koła ratunkowe, ja ze swoim strachem przed głęboką wodą trzymam się ciągle w zasięgu Lili i jej koła. Grzesiek wypływa dalej, obserwując przez maskę ryby i płynąc do groty w lagunie. Woda jest tak krystalicznie czysta, że widać każdy szczegół dna. Jest bardzo przyjemnie :)
Po jakiś 40 minutach na statku rozlega się trąbienie sygnalizujące, że pora wracać na pokład. Wchodzimy na statek i płyniemy dalej.

Po chwili dopływamy do Błękitnej Laguny. Tu już zacumowanych łodzi jest zdecydowanie więcej, wszystkie otaczają obszar wydzielony do pływania, nie ma więc niebezpieczeństwa, że któraś wpłynie na ludzi.
Leon zjeżdża jeszcze kilka razy ze zjeżdżalni, a my zabieramy wszystkie rzeczy i schodzimy na długi postój na ląd. Nie zatrzymujemy się przy pierwszej plaży, którą stanowi skrawek piaszczystego lądu wciśnięty między skały, a zagęszczenie ludzi jest na nim tak wielkie, że nie bardzo jest już gdzie usiąść. Idziemy po skałach kawałek dalej i znajdujemy kolejną niewielką piaszczystą plażyczkę, ale na tyle długą, że spokojnie rozkładamy się z ręcznikami zaraz nad wodą. Na szczęście w porcie przed wypłynięciem kupiliśmy parasol plażowy, więc możemy sobie stworzyć trochę cienia.
Dzieci od razu wskakują do wody - Lila i Leon są w swoim żywiole. Mogą z wody nie wychodzić godzinami (i tak też się dzieje). Z Sylwią i Grześkiem przepływamy z nimi na pobliską wysepkę. Jest tam tylko kilka osób, za to niewielka piaszczysta plaża i mini zatoczka z wodą. Można się wyłożyć i relaksować w słońcu. Ale nie z naszymi dziećmi. Leon zaraz płynie z Grześkiem sprawdzić co jest za zakrętem, Lila marudzi, że już ma dość siedzenia na lądzie. Po chwili wracamy więc z powrotem w kierunku plaży. A potem spędzamy w wodzie kolejne 4 godziny. Woda jest super przyjemna, ciepła i czysta, a teren wyznaczony do pływania spory. Płytko jest tylko niedaleko od brzegu, ale dzieciaki umieją pływać, więc tylko od czasu do czasu zerkamy co robią. Na lądzie słońce praży straszliwie, ale w wodzie w ogóle nie odczuwa się upału. Oczywiście co chwila smarujemy się filtrami, bo jednak taka sytuacja jest bardzo zdradliwa i łatwo o poparzenie.
Kiedy nadchodzi 16:00 niechętnie zbieramy się na statek.

Wracając do Bugibby podpływamy jeszcze do Gozo zabrać osoby, które statek wcześniej tam podrzucił. Nawet z portu widać, że na wyspie jest sporo zabytków wartych odwiedzenia.Przepływamy obok Jaskini Przemytników i jeszcze jednej groty. Wiatr na rufie nadal przyjemnie chłodzi, ale widać już, że wszyscy jesteśmy mocno opaleni.

Po zejściu na ląd idziemy jeszcze na lody - obowiązkowy punkt każdego dnia.

Wieczorem relaksujemy się w mieszkaniu przy piwku. Mieliśmy iść jeszcze na wieczorny spacer, ale nie mamy już na niego siły. Przyjdzie na niego jeszcze czas.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zig
Zuzanna i Grzegorz Szopa
zwiedziła 14% świata (28 państw)
Zasoby: 390 wpisów390 50 komentarzy50 3173 zdjęcia3173 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
11.04.2024 - 14.04.2024
 
 
11.11.2023 - 13.11.2023
 
 
22.05.2022 - 29.05.2022