Rano Grzesiek wybrał się na pobliską Skałę Pidurangala. Polecaną zarówno przez naszego gospodarza, jak i kierowcę, jako miejsce z którego roztacza się ponoć wspaniały widok na Sigiriya Rock. Niestety rankiem mgła była tak duża, że Grzesiek nie zobaczył ze szczytu nic poza mleczną przestrzenią. A wejście na skałę nie należy do najprostszych.
Obejrzał za to po drodze Statuę Odpoczywającego Buddy (Pidurangala Reclining Buddha).
Gdy wrócił do hostelu zjedliśmy śniadanie - tym razem poprosiliśmy o tradycyjne lankijskie. Dostaliśmy więc lokalne owoce, naleśniki z mąki ryżowej z nadzieniem chyba figowym, ryżowe placuszki oraz kluseczki z nadzieniem, którego nie potrafiliśmy zidentyfikować. No i wspaniałą lankijską herbatę.
Przyjechał też nasz kierowca - przywiózł Grześkowi telefon. Musiał mu wypaść gdy wsiadał lub wysiadał z tuk-tuka, a dzwonił wczoraj zapewne nie na swój numer.
Dziękujemy kierowcy serdecznie i prosimy go jeszcze, aby w takim razie podrzucił nas na dworzec. Żegnamy się jak przyjaciele :)