Ranek wita nas niespodziewaną wizytą trzech psów pasterskich. Dużych i niewyglądających na to, by były przyjaźnie nastawione. Trzymam więc Yetiego w namiocie, by nie wywiązała się awantura, a Grześkowi udaje się odgonić naszych gości, którzy zaczęli go zachodzić z trzech stron na raz...
Składamy namiot, przy okazji robiąc miejsce lokalnej starszej parze, która przyjechała w swoje ulubione miejsce spędzić sobotę.
Jedziemy kilka kilometrów do Cartisoary, gdzie zatrzymujemy się w Muzeum Badea Cartan. Jest to skansen etnograficzny, gdzie można zobaczyć reprodukcję typowego wiejskiego gospodarstwa z XIX wieku. Na niewielkim terenie oglądamy 2 domy, muzeum w trzecim oraz zbiór urządzeń rolniczych. Na stołach panie rozkładają ręcznie haftowane obrusy i serwety.
Samo miasteczko jest niewielkie, ale urocze. Jadąc główną ulicą zwalniamy, żeby przyjrzeć się niskim, kolorowym domkom, wyglądającym jak z pocztówki z początku XX wieku.
Kierujemy się na Braszów, a stamtąd na południe - do Bran - słynnego zamku Drakuli.