Czarnogóra została wybrana na miejsce naszych wakacji trochę przypadkowo. Chcieliśmy lecieć do Albanii, ale baza noclegowa póki co sprowadza się tam do hoteli lub mieszkań w blokach, a ani jedno, ani drugie nam nie odpowiadało.
Rzuciłam więc okiem na mapę i moją uwagę przykuła Czarnogóra. Szybkie przeszukanie internetu pod kątem atrakcji i padła błyskawiczna decyzja - to tam polecimy.
Dodatkowo przekonał nas fakt, że jest to niewielki kraj i spokojnie go zwiedzimy w ciągu 9 dni urlopu, wypożyczając na miejscu samochód.
Czarnogóra nie jest w Unii Europejskiej, ale na mocy umów międzynarodowych nie potrzebujemy do niej wizy, a z dokumentów wystarczy dowód osobisty. Na miejscu funkcjonuje też euro, więc nie ma problemu z wymianą waluty.
Nasz samolot odlatywał kwadrans po 7:00, więc już przed 4:00 wyjechaliśmy z Krakowa. Razem z naszą trójką leciała też koleżanka Lili z mamą, więc było weselej w większej grupie :)
Na miejscu odprawa poszła szybko i sprawnie, ale zarwanej nocy nie nadrobiliśmy na pokładzie - lot trwa tylko 2 godziny, więc mieliśmy czas najwyżej na szybką drzemkę.