Z samego rana, wspinając się samochodem po stokach otaczających Petrovac na Moru, a właściwie pokrywających większość Czarnogóry, jedziemy do dawnej stolicy kraju.
Bynajmniej naszą motywacją nie jest zwiedzanie. Tym razem chodzi o zwykłą żarłoczność. Mianowicie została nam polecona tutejsza restauracja Kole - jako smaczna, tania i z dużymi porcjami oraz lokalna kuchnią. Po rozczarowaniach kulinarnych dnia wczorajszego postanowiliśmy więc zjeść w niej śniadanie. I był to świetny wybór! Powitała nas bardzo uprzejma, profesjonalna obsługa, ceny faktycznie niższe niż gdzie indziej w kraju, a porcje ogromne. Lila zamówiła sobie kanapkę, a dostała ćwierć chleba. Ja też chciałam skromnie, więc wzięłam naleśniki, a dostałam krokiety nafaszerowane ile wlezie grzybami i żółtym serem. Pozostałe zamówione dania były nie do przejedzenia. Polecamy więc to miejsce z ręką na sercu :)
Z brzuchami rozciągniętymi do granic możliwości Sylwia z Grześkiem udali się jeszcze na krótkie zwiedzanie miasta. Ryneczek, Pałac Djukanovicia, Cerkiew, pomnik Księżniczki Ksenii i Muzeum Monet to właściwie wszystkie atrakcje w centrum miasta, do zobaczenia w 15 minut. Żadna z nich nie powala i szczerze mówiąc jest to miejsce, które spokojnie można pominąć podczas zwiedzania Czarnogóry, jeśli nie wybieracie się do Kole ;)
Z Cetynii jest tylko kawałeczek do Parku Narodowego Lovcen, a trasa, jak to każda trasa w tym kraju, jest piękna, górzysto-leśna, widokowa, urzekająca. Przy wjeździe do parku należy kupić bilety. Jedziemy na Jezerski Vrh, 1657 m.n.p.m., gdzie znajduje się Mauzoleum Piotra II Petrovica-Niegosza. Z tego miejsca rozciąga się widok na całą okolicę. Osoby z lękiem przestrzeni moga mieć problem, żeby wejść po schodach.
Jako, że z nami jedna taka osoba jest, to do samego mauzoleum nie wchodzimy. Zresztą jest tam sporo ludzi, całe wycieczki, więc nawet z zewnątrz słychać stamtąd hałas jak w ulu. Zadowalamy się widokami sprzed samego Mauzoleum.
Do samochodu schodzimy w samą porę - akurat zaczyna padać.