Nasz pobyt nad Zatoką Kotorską powoli dobiega końca. Chcemy zwiedzić jeszcze tereny wgłąb kraju, szczególnie góry. Nie samym morzem w końcu człowiek żyje :) Jadąc z Herceg-Novi zatrzymujemy się w Perast, które jest kolejnym miasteczkiem w zatoce słynącym z malowniczej starówki, wpisanej (podobnie jak ta w Kotorze i Budvie) na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Różni się od nich tym, że nie jest skupiona w obrębie murów, ale ciągnie się wzdłuż nabrzeża. Nad miasteczkiem góruje kościół św. Mikołaja z dzwonnicą, ale to tylko jeden z licznych tu kościołów i pałacyków.
Z miasteczka blisko jest do Wyspy Matki Boskiej na Skale, z którą wiąże się pewna legenda o znalezionym obrazie Matki Boskiej cudowniej wracającym na to miejsce z kościoła św. Mikołaja. Wyspa jest sztuczna, powstała podobno z zatopienia ponad 100 żaglówek z kamieniami i jest to jedyna sztuczna wyspa na Adriatyku. Zaraz obok znajduje się Wyspa św. Jerzego, z której w XIX w francuscy najeźdźcy atakowali miasto. Obie wysepki można zobaczyć z bliska wynajmując za kilka euro łódkę lub podczas zorganizowanych rejsów.
Nam jednak wystarczył widok z nabrzeża, przy porannej kawie i shake'ach.
Przejście przez miasteczko zajmuje może 10-15 minut, takie jest malutkie, ale bardzo nam się podobało. Zresztą - w Zatoce Kotorskiej nie ma miejsc o których można by powiedzieć, że nie są ładne. Zatoka jest po prostu piękna, a miasteczka w zatoce urocze.
Wyjeżdżając z zatoki pniemy się po otaczających ją zboczach coraz wyżej i wyżej. Dzięki temu możemy po raz ostatni, z góry, rzucić okiem na to bajeczne miejsce.