Geoblog.pl    zig    Podróże    Maroko    Serce Maroka
Zwiń mapę
2022
23
maj

Serce Maroka

 
Maroko
Maroko, Marrakesh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3496 km
 
Do Marakeszu dojeżdżamy już po północy. Dzwonię do naszego gospodarza, który miał nas odebrać z autobusu. Czekamy na niego chwilkę na gwarnym i nawet o tej porze bardzo ruchliwym dworcu. Pojawia się po 15 minutach i zaprowadza nas do riadu (Riad Raffa) - tradycyjnego, starego domu z dziedzińcem wewnętrznym. Obecnie takie riady służą często za hotele/pensjonaty.

Nasz riad znajduje się na starym mieście, w samym sercu medyny. Gospodarz prowadzi nas prawdziwym labiryntem uliczek - za dnia nie dotarlibyśmy na miejsce sami, a co dopiero teraz po ciemku w nocy. Wszystkie mury są takie same, nie mamy pojęcia w jaki sposób gospodarz wie, gdzie skręcić. A jak już do Riadu docieramy to od razu zostajemy poczęstowani tradycyjną marokańska herbatą - z miętą i dużą ilością cukru. Jest pyszna (zapobiegawczo poprosiliśmy o mało słodką). Dostajemy pokój na drugim piętrze - ma on okna tylko na wewnętrzny dziedziniec, w pokoju mieszczą się tylko 2 łóżka, a mikroskopijna łazienka jest od pokoju oddzielona tylko zasłonką. Jednak podoba nam się tutaj.

Bierzemy prysznic i szybko zasypiamy.

Rano czeka już na nas pyszne śniadanie, przed którym udaje nam się jeszcze zobaczyć taras na dachu i widok na miasto (a raczej na jego dachy). Przy śniadaniu odwiedza nas rodzina najpiękniejszych kotów, jakie w życiu widziałam. Gdybyśmy nie byli na innym kontynencie, to chyba pomimo mojej alergii przygarnęłabym któregoś z tych kociaków.

Zaraz po śniadaniu wyruszamy zobaczyć miasto, zanim jeszcze zrobi się upał. Udaje nam się wąziutkimi uliczkami dojść do jakiejś główniejszej ulicy, mimo faktu, że jesteśmy otoczeni murami i GPS oraz lokalizacja na google maps niespecjalnie działają. Mijamy dziesiątki, a potem setki kramów i kramików, gdzie sprzedawcy od samego rana wystawiają różne produkty na sprzedaż. Dalej dochodzimy do placu Jemma el-Fnaa, będącego centrum medyny. Od razu kupujemy tam świeżo wyciskany sok z owoców, bo już robi się gorąco, choć dopiero dochodzi 9:00.

Kawałek dalej pewna kobieta zaprasza nas do sklepiku, gdzie robi najpierw pokaz produktów przygotowywanych przez lokalną społeczność kobiet: perfum, mydełek, mieszanek przypraw i ziół. Zakupów nie robimy, bo jesteśmy na początku naszej podróży i zwiedzania.

Jako pierwszy odwiedzamy Pałac el Bahia, ze ścianami i podłogami wyłożonymi pięknymi mozaikami oraz bogato zdobionym sufitem. Pałac zapewnia przyjemny chłód, a ogród wewnętrzny daje cień. Ogród to jedyne miejsce, gdzie napotkaliśmy mnóstwo ludzi. Miejsce to jest zdecydowanie warte zobaczenia. Architektura arabska jest tak inna od europejskiej: lekka, kolorowa, finezyjna.

Potem idziemy do Pałacu el Badii, który jest dla nas już większym wyzwaniem ze względu na ciepło: po pierwsze - dochodzi południe, po drugie - budowla jest z kamienia i skumulowane ciepło nam nie pomaga, a jedyne drzewa znajdujące się na terenie ogrodu wewnętrznego i zapewniające cień są niedostępne. Wypijamy tam całą wodę jaką mamy. Pałac jest ogromny, ciekawy architektonicznie, a różowy piaskowiec nadaje mu arabskiego uroku.

Niedaleko pałacu znajduje się Nekropolia Sadytów, składająca się z mauzoleów, dziedzińca i ogrodów należących do lokalnej dynastii. Najciekawsze na pewno są grobowce, oczywiście zdobione mozaikami.

W drodze powrotnej mijamy Meczet Koutoubia (dopisek: we wrześniu 2023 uległ poważnym uszkodzeniom podczas trzęsienia ziemi) oraz bramy do medyny zwane Bab.

Znajdujemy restauracyjkę w pobliży placu Jemaa el Fna i zamawiamy tadżin, a właściwie danie w nim gotowane. Tadżin to gliniany garnek z pokrywką w kształcie komina, w którym umieszcza się mięso i warzywa i kładzie na ogień. Takie potrawy są przepyszne - jeśli tylko są dobrze przyrządzone. Niestety ten tadżin nas rozczarowuje - trochę kurczaka, marchewek i ziemniaków, prawie bez przypraw. Zabijamy głód, ale euforii smaków to tu nie ma.

Wracamy uliczkami do riadu. O dziwo udaje nam się nie zgubić - jakoś znaleźliśmy sobie punkty orientacyjne gdzie skręcić, po drodze mijając znowu setki kramików (o których jeszcze napiszę).

Jesteśmy umówieni na miejscu z kierowcą, który zabierze nas do Imlil.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zig
Zuzanna i Grzegorz Szopa
zwiedziła 14% świata (28 państw)
Zasoby: 397 wpisów397 50 komentarzy50 3272 zdjęcia3272 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
11.04.2024 - 14.04.2024
 
 
11.11.2023 - 19.11.2023
 
 
22.05.2022 - 29.05.2022