2023
12
lis
Mała Petra
Jordania, Al-Baydha
Przejechano 2594 km
Po 17:00 dojeżdżamy do Małej Petry, która znajduje się raptem 7 km od głównej Petry znanej na całym świecie. Mała Petra jest mniej spektakularna, ale za to wstęp jest darmowy. Mamy niecałą godzinkę na zwiedzanie, bo o 18:00 zamykają. W sam raz!
Mijamy stragany z pamiątkami i wchodzimy w niewielki kanion Siq Al-Barid, na dnie którego jest piasek. Zaraz za wejściem po prawej stronie widzimy pozostałości pierwszego budynku wyrytego w piaskowcu w okresie nabatejskim w I w.n.e.
Kawałek dalej mijamy kolejne fasady grobowców i innych budynków oraz wykute w skałach pomieszczenia, w których nawet teraz Beduini mają swoje noclegownie. W jednym z największych na suficie można dostrzec liczące 2 tys lat freski, a raczej ich pozostałości.
Na końcu kanionu, pokonując niewielka wspinaczkę po wykutych w skałach schodach, roztacza się widok na okolicę.
Już sama Mała Petra jest dość ciekawa, ale to dopiero przedsmak tego, co czeka nas jutro.
Kończymy zwiedzenie gdy zaczyna zapadać zmrok.
Na noc jedziemy do Wadi Musa, gdzie zarezerwowaliśmy spore mieszkanie. Ceny spadły o połowę z powodu małej ilości turystów, których odstrasza sytuacja w Izraelu i Strefie Gazy, więc trafiliśmy na naprawdę dobrą okazję.
Wieczór idziemy na kolację do centrum miasta. Znajdujemy wspaniałą restauracyjkę, gdzie zamawiamy sobie po jednym daniu. Tymczasem właściciel przynosi nam na początek taką ilość przystawek, że już nimi się napychamy: humusy, sałatkę tabbouleh i mnóstwo innych pyszności. Na szczęście zamówiłam sobie tylko zupę, więc jestem w stanie ją zjeść. Ale Grzesiek i dziewczyny swojego jedzenia nie są w stanie dokończyć. Jest pysznie, aromatycznie, bogato i kolorowo. Jordańska kuchnia zdecydowanie nam odpowiada! 
Mijamy stragany z pamiątkami i wchodzimy w niewielki kanion Siq Al-Barid, na dnie którego jest piasek. Zaraz za wejściem po prawej stronie widzimy pozostałości pierwszego budynku wyrytego w piaskowcu w okresie nabatejskim w I w.n.e.
Kawałek dalej mijamy kolejne fasady grobowców i innych budynków oraz wykute w skałach pomieszczenia, w których nawet teraz Beduini mają swoje noclegownie. W jednym z największych na suficie można dostrzec liczące 2 tys lat freski, a raczej ich pozostałości.
Na końcu kanionu, pokonując niewielka wspinaczkę po wykutych w skałach schodach, roztacza się widok na okolicę.
Już sama Mała Petra jest dość ciekawa, ale to dopiero przedsmak tego, co czeka nas jutro.
Kończymy zwiedzenie gdy zaczyna zapadać zmrok.
Na noc jedziemy do Wadi Musa, gdzie zarezerwowaliśmy spore mieszkanie. Ceny spadły o połowę z powodu małej ilości turystów, których odstrasza sytuacja w Izraelu i Strefie Gazy, więc trafiliśmy na naprawdę dobrą okazję.
Wieczór idziemy na kolację do centrum miasta. Znajdujemy wspaniałą restauracyjkę, gdzie zamawiamy sobie po jednym daniu. Tymczasem właściciel przynosi nam na początek taką ilość przystawek, że już nimi się napychamy: humusy, sałatkę tabbouleh i mnóstwo innych pyszności. Na szczęście zamówiłam sobie tylko zupę, więc jestem w stanie ją zjeść. Ale Grzesiek i dziewczyny swojego jedzenia nie są w stanie dokończyć. Jest pysznie, aromatycznie, bogato i kolorowo. Jordańska kuchnia zdecydowanie nam odpowiada!
Zdjęcia (6)
Komentarze (0)
Zasoby: 
21.397 
21.752 
1.082.903 
3.423 
