Przez 3 dni zwiedzamy Hoi An. W planie mielismy tylko dwa dni, ale okazalo sie, ze autobus ktorym chcielismy jechac do Saigonu jest juz pelny, wiec zmuszeni bylismy zostac jeszcze jeden dzien. Mozna zobaczyc tutaj kilka naprawde pieknych miejsc. Cale centrum - Old City jest wpisane na Liste Swiatowego Dziedzictwa Unesco. Wlasciwie kazdy budynek jest tu zabytkiem. Platnych zabytkow na Starym Miescie jest 12, bilet wstepu do 5 z nich kosztuje 75tys dongow. Ale tak naprawde to mozna prawie wszedzie wejsc za darmo, bo nikt nie sprawdza biletow. Ale warto zobaczyc wszystkie te miejsca. My nie odpuscilismy zadnego :)
Stare Miasto w Hoi An jest na liscie Swiatowego Dziedzictwa Unesco nie bez powodu. Jest niewielkie, ale piekne i klimatyczne. Wszystkie domy sa tu pomalowane na cieply, zolty kolor, a sciany porosniete mchem i paprociami. Miasteczko lezy zaraz nad rzeka i jest przez nia do 3 razy w roku zalewane na kilka dni. Jest to dawna kolonia francuska, ale silne sa tez wplywy japonskie i chinskie. Calosc - w srodku Wietnamu! Jest tu wiele przepieknych swiatyn, assembly halls, starych domow, muzeow, bram, przepiekny japonski most, oraz setki klimatycznych zakatkow, knajpek i mosteczkow.
Niestety sa tez tysiace turystow - jest to takie wietnamskie Luang Prabang.
Stare miasto jest tak niewielkie, ze na jego zwiedzenie wystarczy jeden dzien. Wiele osob zostaje tu jednak chwilke dluzej, gdyz szyja sobie na miare ubrania lub robia buty w tutejszych sklepach, gdzie krawcy za grosze na drugi dzien zrobia Ci co tylko sobie zazyczysz. My tez sie nie oparlismy pokusie - nasze plecaki sa po wizycie w Hoi An duzo ciezsze niz przed nia...
Dopisala nam tez pogoda. W koncu po miesiacu opadow (w srodkowym Wietnamie jest teraz pora deszczowa, podczas gdy na polnocy zima, a na poludniu pora sucha) w dniu naszego przyjazdu po raz pierwszy zaswiecilo tu slonce i tak zostalo do teraz. Skorzystalismy wiec z pogody i m.in. wybralismy sie na mala przejazdzke lodzia po rzece z - chyba ze stuletnia - wietnamska staruszka. Bylismy tez na koncercie folkowym gdzie moglismy posluchac wietnamskiej muzyki, spiewu, ogladnac wietnamski tradycyjny taniec, elementy operetki i teatru.
No i w koncu mielismy okazje najesc sie do syta wietnamskich potraw, ktore sa zdecydowanie smaczniejsze niz tajlandzkie i azjatyckie. Polecamy zwlaszcza tutejsze spring rolls: smazone warzywa z kawalkami miesa zawiniete w papier ryzowy i ostro doprawione.
Zal nam opuszczac to miasteczko - ale all good things come to an end...
A wiec teraz czekaja nas 24 godziny w autobusie w drodze do Ho Chi Min (dawnego Saigonu).