Uff, droga powrotna nie jest łatwa. Najpierw jedziemy na przyczepie ciągniętej przez konia na przystań, potem jedną łódką płyniemy (pod prąd) na sąsiednią Gili, z niej kolejną łódką płyniemy na Bali, na brzegu dzielimy się na grupy w zależności od miasta docelowego i mini-busem jedziemy kilka godzin do Kuty. Bez klimatyzacji. Podróż zajmuje nam cały dzień i jest chyba najbardziej wyczerpująco spośród wszystkich, które w czasie tej wyprawy przeżyliśmy. Zresztą - widać na zdjęciu... ;)
Na Kutę zdecydowaliśmy się tylko dlatego, by być bliżej lotniska, bo nieuchronnie zbliża się data naszego powrotu. Jest to duże, zatłoczone miasto, ale ma piękną, wielką, szeroką plaże i wspaniałe zachody słońca.