Kierujemy się do Ayia Napa - jednego z najpiękniejszych kurortów Cypru. Przed miastem znajduje się słynny Most Miłości (Monachus Arch). Na ten ogromny łuk skalny można wejść i podziwiać z niego cudne widoki. Niektórzy śmiałkowie nawet z niego skaczą do morza. Nikt z nas nie ma tyle odwagi, więc tylko oglądamy jak różowawe skały kontrastują z kolorem morza.
Po drugiej stronie ulicy położony jest Park Rzeźb. Jest tam około 200 przeróżnych figur, głównie wykonanych w wapieniu, ale też w kamieniu lub odlanych z metalu. Rzeźby mają przeróżną tematykę i poziom artystyczny, można je zobaczyć przechadzając się ścieżkami przecinającymi wzgórze. Niestety - brak tu drzew i jakiegokolwiek cienia. Sam park jest dość młody, powstał w 2014, a jego idea zrodziła się podczas zorganizowanego tu pleneru rzeźbiarskiego. Wstęp darmowy.
Jest gorąco, dzieci ledwo żyją, więc jedziemy na plażę. Wybieramy Nissi Beach w Ayia Napa. Plaża jest uważana za jedną z najpiękniejszych na wyspie i nawet teraz jest dość zatłoczona. Pełno tu knajp, jest pełna infrastruktura turystyczna, a z głośników leci głośna muzyka. Znajdujemy sobie miejsce w którym nie jest bardzo tłoczno i hałaśliwie (czyli jest tylko trochę mniej niż na pozostałej przestrzeni) i rozkładamy się z piwem w słońcu. Dzieci od razu wskakują do wody i nie wychodzą z niej przez najbliższe kilka godzin. W międzyczasie Leon przyprawia nas o zawał serca gdy nagle znika i nikt z nas go nie może znaleźć. Okazuje się, że wiatr zwiał dzieciom dmuchaną piłkę za pobliski i Leoś poszedł po nią...
Sama plaża jest świetna dla rodzin z dziećmi - woda jest ciepła, nie ma prądów, nie jest głęboko i dno bardzo delikatnie się obniża, więc jeszcze spory kawał od brzegu jest stosunkowo płytko. Do tego plaża łączy się przesmykiem piasku z malutką wysepką, można więc na nią przejść zanurzając najwyżej łydki. Jest bajkowo.