Zobaczyliśmy na Malcie właściwie wszystko co nas interesowało i było otwarte. Pora więc na zasłużony relaks :)
Raptem 10 minut drogi samochodem od naszego mieszkania, obok Golden Bay z plażą Ir-Ramla, znajduje się inna piaszczysta plaża w zatoce Ghajn Tuffieha - Riviera Beach.
Gdy do niej jedziemy natrafiamy na anomalię pogodową w tym rejonie - deszczowe chmury. Nawet zastaje nas deszcz. Lila kwituje to jednym słowem: "Cud!". Schodzimy więc na plażę gdy większość ludzi z niej wychodzi. Piasek jest idealny do robienia zamków - mokry i lepki. Lokuję się z Lilą i Leonem pod parasolem plażowym, żeby przeczekać deszcz i czekamy na dojazd pozostałych osób. Jednak szybko ten parasol ignorujemy - deszcz jest ciepły, mało intensywny i właściwie w niczym nie przeszkadza. Chmury nie przemieszczają się w żadną stronę, więc ciężko stwierdzić co dalej. Plaża jest wyludniona, ale ładna - piaszczysta, bez kamieni nawet w morzu (jedyna taka na Malcie!), woda jest czyściutka, nie pływa w niej żaden syf, co jest dziwne zważając na zanieczyszczenie sąsiedniej Ir-Ramla. Fale są niewielkie, a zejście do wody bardzo łagodne - spory kawał od brzegu jest jeszcze w miarę płytko. Jest to więc idealna plaża dla osób z dziećmi. Jest to najlepsza plaża na jakiej do tej pory byliśmy na Malcie i śmiem twierdzić, że w ogóle najlepsza na Malcie.
Zostajemy więc nie zważając na pogodę. Okazuje się to być dobrym wyborem, bo za chwilę wychodzi słońce. Spędzamy więc kolejne godziny odmaczając tyłki oraz pozostałe członki, i tylko co jakiś czas zerkając czy gdzieś widać dzieci. Paweł i Sylwia wypatrują płaszczkę, a potem Paweł jeszcze widzi latającą rybę. Dryfujemy przy tym na materacu, bo jedno koło ratunkowe złapało wczoraj gumę i generalnie dobrze się bawimy. Zostajemy tak do wieczora, a gdy już robimy się głodni wracamy do Buggiby.
W domu robimy kolację, a pod prysznicem próbujemy z siebie wymyć tony piasku i wczorajszych wodorostów z włosów, co wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe.
Chcemy jeszcze wyjść na miasto na lody po 21:00, ale dzieci już są zmęczone i rezygnują. Nam jakoś specjalnie też się nie chce.Wieczór spędzamy przy Maltańskim winie, dzieci przy bajkach.