Dziś niestety ostatni dzień naszego pobytu na Malcie.
Nie spieszymy się więc nigdzie, by nacieszyć się ostatnimi chwilami urlopu. Jemy wolniutko obfite śniadanie, pakujemy się i ogarniamy mieszkanie.
Zastanawialiśmy się, gdzie by tu jeszcze dzisiaj jechać, czego nie widzieliśmy...
Wszystkie takie miejsca, które nas interesowały, a nie zobaczyliśmy ich do tej pory, są zamknięte z powodu Covid-19. Plaża z trójką dzieci w dniu wyjazdu to też nie najlepszy pomysł - piasek sypałby się z nich przez całe lotnisko i samolot.
Pada więc na Birzebbugę - miejscowość, w której początkowo mieliśmy mieszkać, ale odwołałam nocleg gdy zamknięto granice. Po ich otwarciu znalazłam bardziej okazyną ofertę w Bugibbie.
Birzebbuga ma jeszcze jedną zaletę - jest blisko lotniska, więc mniejsze ryzyko, że jak coś się stanie, to nie zdążymy na samolot.
Przejechanie całej wyspy z północy na południe zajmuje nam 40 minut. W Birzebugga idziemy na ostatni, pyszny maltański obiad i napychamy się nieprzyzwoicie. Potem dzieciaki spalają go na placu zabaw przy plaży, a my wolno trawimy siedząc na ławce obok. Na koniec idziemy jeszcze na lody, a potem już tylko na lotnisko. Oddajemy samochody, na szczęście bez problemu i idziemy do terminala.
Podróż powrotna szybko mija...