Do domu docieramy już dość późno. Rzucamy tylko walizki, szybki prysznic i spanko.
Jutro trzeba będzie się rozpakować (eh, jak ja za tym nie przepadam...), odebrać psa od sąsiadki i zacząć dochodzić do siebie...
Podsumowując Maltę:
- jest to bardzo ciekawa wyspa ze względu na ogromną ilość zabytków na tak małej powierzchni, wiele z nich to neolityczne unikaty na skalę światową
- morze jest ciepłe i z reguły czyste (wyjątkiem była Golden Bay), plaże piaszczyste lub skaliste, niektóre z łagodnym zejściem do morza, inne z klifami albo silnymi prądami, bardzo zasolone - ale kąpiel w nim jest bardzo przyjemna
- jedzenie jest bardzo smaczne, jest to mieszanka włosko - chorwacko - francuskiej kuchni (chociaż francuskiej jest tu chyba najmniej)
- komunikacja po wyspie jest bardzo prosta, transport publiczny jest tani i rozwinięty, ale w czasie letnich upałów zdecydowanie polecamy klimatyzowany samochód. Nie jest prawdą, że Malta jest bardzo górzysta i mały samochód nie da rady - drogi się wznoszą i opadają, ale bez przesady, wszystkim wszędzie się dojedzie
- różnorodność Malty jest tak duża, że codziennie można być w innym miejscu i oglądać coś nowego
- ceny są podobne jak w Grecji lub na Cyprze
Jednak spośród wszystkich dotychczasowych krajów Morza Śródziemnego (Greckie Kos i Korfu, Cypr, Włochy) Malta najmniej nam się podobała. Malta jest bardzo sucha, gdziekolwiek spojrzysz tam wszystko jest w kolorze piaskowca: budynki, trawy, ulice... Może też już niczym szczególnym nas nie zaskoczyła, a może lipcowy upał dał nam w kość, ale na taki urlop zdecydowanie bardziej polecamy Grecję, Sycylię, Cypr czy Chorwację.
Mimo wszystko warto było się wybrać.
Tym bardziej, że 6 tygodni później przez pandemię ponownie zostają zamknięte granice niektórych państw i zakazane zostają loty do wielu krajów, w tym do Malty.
Udało nam się więc fuksem wylecieć na te wakacje :)