Na wieczór dociekamy do Tokaju - naszego ulubionego miasteczka na Węgrzech.
Kwaterujemy się u przemiłej pani, karmimy psa i idziemy na kolację do naszej ulubionej restauracji Bonchidaj Etterem, znajdującej się nad samą rzeką (gorąco polecam!!!). Mają tu wyśmienite ryby i wino domu. Jemy i pijemy do pełna, wychodzimy z restauracji jako ostatni klienci. Tak pełni, że już nie jesteśmy w stanie nawet wypić wina, które nam zostawiła gospodyni. Wychodzę jeszcze z Yetim na spacer, żeby przyspieszyć trawienie, a potem napełnieni i zadowoleni z życia w trójkę przesypiamy całą noc.