Dziś stawiamy całkowicie na relaks.
Po super pysznym i obfitym śniadaniu po prostu rozkładamy się na przyhotelowych leżakach, a właściwie materacach pod baldachimem, czytamy książki, pijemy i byczymy się na całego.
Grzesiek chwilę obserwuje z daleka jak lokalsi coś robią przy łodzi na brzegu, potem swoim zwyczajem idzie ich o wszystko wypytać. Jak już wie, co chciał wiedzieć, przerzuca swoją uwagę na chłopców puszczających ręcznie robione żaglówki. Trzeba przyznać, że są zrobione bardzo pomysłowo, choć z prostych materiałów: patyków, kamieni, kawałka folii. Wyglądają jak miniaturki tych prawdziwych łodzi, którymi pływają miejscowi rybacy.
W połowie dnia przychodzą do nas dziewczyny i jeszcze chwilę siedzimy na plaży, po czym udajemy się na "miasto" w poszukiwaniu nowego miejsca na obiad. Znajdujemy fantastyczną knajpkę - poza nami nie ma innych gości, a na przygotowanie jedzenia czekamy dość długo, ale w menu jest tylko to, co dzisiaj zebrano lub złowiono. Porcje są ogromne i pyszne, a płacimy może równowartość 40 zł za obiad dla jednej osoby. Stwierdzamy, że wrócimy tu jutro przed wyjazdem.
Popołudnie tez mija nam leniwie, trochę pływamy w basenie, trochę siedzimy i patrzymy w morze.
Wieczór jeszcze raz idziemy z dziewczynami na kolację, do restauracyjki w której z Grześkiem jedliśmy pierwszego dnia - tym razem jest tu sporo ludzi, więc na nasze zamówienia czekamy prawie 1,5 godziny. Ale nigdzie nam nie spieszno - tu czas płynie inaczej.
Wracamy do hotelu już po ciemku - na ulicach nie ma oświetlenia, Grzesiek ma jedną czołówkę. Odprowadzamy dziewczyny a potem idziemy do nas. Nie czuję się komfortowo, głownie ze względu na otaczające nas ciemności i pojedyncze, mijające nas osoby.Ale hotel mamy niedaleko, docieramy bez przeszkód. Zrywa się straszny wiatr, w hotelu z balkonu piętro wyżej spada krzesło - dobrze, że nikomu nic się nie dzieje. Grzesiek stwierdza, że jeszcze skoczy do jakiegoś straganu po coś do picia - wraca cały w piachu i pyle, bo wieje jak podczas burzy piaskowej. Palmy za oknem naszego pokoju gną się prawie w pół. Wiatr ustaje dopiero w środku nocy.