Lądujemy w Stambule 25 minut przed startem naszego ostatniego lotu. Może zdążymy dobiec. Przylecieliśmy Turkish Airlines i z nimi podróż mamy kontynuować, więc wystarczy, żeby powiadomili obsługę o tym, by nie zamykać dla nas odprawy i by szybko przerzucono nasze bagaże z jednego samolotu do drugiego. Ale do tego potrzeba odrobiny dobrej woli. Tymczasem po wyjściu z samolotu łapie nas obsługa i wręcza nam nowe bilety na późniejszy lot o 18:40. Na nic zdają się prośby, aby lecieć planowym lotem, zapewnienia że zdążymy dobiec. Oni już nam bilety przebookowali i koniec. Czeka nas więc kolejne 6 godzin czekania na lotnisku. Dostajemy jako rekompensatę voucher na jedzenie, który respektowany jest tylko w 3 fast foodach na całym lotnisku i możemy za niego zamówić najtańsze pizze. No nie jest to szczyt kulinarnych rozkoszy, ale to właściwie jedyny posiłek dzisiaj jaki mamy okazję zjeść poza samolotem.
Już na lotnisku składamy wnioski online o odszkodowanie z powodu opóźnionego lotu. Niestety historia kończy się potem tak, że wniosek nie jest uznany - Turkish Airlines nie są w Unii Europejskiej i u nich nie obowiązują przepisy nakazujące odszkodowania w przypadku tak dużego opóźnienia lotów.
A i tak mamy szczęście, bo my nie zdążyliśmy na samolot jednego przewoźnika z powodu opóźnienia poprzedniego lotu tego samego przewoźnika, stąd linie lotnicze od razu nam przebookowały bilety.
Sprawy są duże bardziej skomplikowane w sytuacji która spotkała Ewelinę - gdy zawala jeden przewoźnik, a Ty spóźniasz się na lot u drugiego. Wtedy linie lotnicze muszą się porozumieć między sobą, a nie zawsze chcą to zrobić szybko.
Na szczęście na ostatni lot odprawiamy się bez problemów, nie jest też opóźniony, więc wchodzimy o czasie na pokład i 2,5 godziny później lądujemy w Wiedniu.