Na lotnisko docieramy bez problemów. Oddajemy samochód z małym problemem, bo okazuje się, że Grzesiek gdzieś zarobił mandat za przekroczenie prędkości.
Odprawę przechodzimy niespiesznie, przy okazji dowiadując się, że nie wolno wywozić z Jordanii błota. Miejcie to na uwadze. Jednej z nas się udało, choć Grzesiek prawie ją wsypał przy kontroli.
Lot powrotny też przebiega gładko. Samolot znów jest do połowy pusty, z Polski również niewielu turystów przyleciało.
2 dni po naszym powrocie do Polski Ryanair ogłasza, że od grudnia anuluje wszystkie loty do Jordanii, z powodu małej frekwencji. Mieliśmy więc niesamowite szczęście, że nie tylko udało nam się przylecieć i wrócić bez problemów, pomimo zaostrzonych walk w Izraelu, ale i w samej Jordanii prawie nie było turystów. Tymczasem listopad to idealny czas by tu przylecieć - pogoda piękna, nie jest zbyt gorąco, ale wciąż bardzo ciepło.