Na szczęście obsługa lotniska wyłapuje nas zaraz po wyjściu z samolotu i wręcza nam specjalne karty express connection, dzięki którym dostaniemy się do autobusu, który przewiezie nas do kolejnego terminalu. Podobno dostanie się z terminalu 3 do 5, tak jak my musimy to zrobić, zajmuje okół godziny. Tymczasem my dzięki naszym sprinterskim zdolnościom w 7 minut jesteśmy w autobusie do terminalu 5. Mimo to musimy przejść odprawę bezpieczeństwa i dostać się do bramki, i dobiegamy tam w momencie gdy trwa już boarding. Bez pomocy obsługi lotniska, która po kierowała nas na express connection, nie zdążylibyśmy na lot.
Lila wielce zadowolona, że ma wakacje, zasiadła w fotelu i jak jeszcze zobaczyła, że ma możliwość oglądania w trakcie lotu bajek, to nawet język nie miał dla niej znaczenia- nawet malezyjski akceptowała. Po raz kolejny przerobiła wiec Krainę Lodu i Dom, tym razem w wersji angielskiej :)
Troszkę się w trakcie lotu zdrzemnęliśmy, chociaż niewiele. Muszę przyznać, że podróżowanie ze śpiącym dzieckiem na kolanach to nie jest szczyt wygody, ale można kilka godzin wytrzymać :)