Geoblog.pl    zig    Podróże    Gruzja 2019    Skalne miasto
Zwiń mapę
2019
17
sie

Skalne miasto

 
Gruzja
Gruzja, Vardzia
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2794 km
 
Śniadanie jemy w dużym gronie - je z nami Aleksander, Włosi, Polacy którzy wczoraj dojechali, wokół bawią się dzieciaki. Wszyscy jemy w jednej jadalni, w domu naszego gospodarza, jak rodzina. Stół jest dla wszystkich zastawiony, bez wyliczonego jajka czy parówki na osobę. Głównym daniem tego poranka są przysmażone ziemniaki z jogurtem, który przypomina nasze zsiadłe mleko. Zresztą już nie pierwszy raz spotykamy się w Gruzji z ziemniakami na śniadanie, więc nas to w żaden sposób nie dziwi. Przepijamy te ziemniaki kawą, przegryzamy arbuzem i jedziemy do Vardzii.

Bilet 7 GEL dorosły, 1 GEL dziecko. Marszrutki jeżdżą z dworca w Achalciche za 4,40 GEL, dojazd około godzinę, o 8:00, 11:00, 16:00 i 17:30.


Vardzia to największe skalne miasto w Gruzji. Wybudowane w XII i XIII wieku, przez dziesiątki lat funkcjonowało jako ogromne miasto, mogące pomieścić 20-60 tysięcy ludzi. Poza stałymi mieszkańcami chronili się tu wszyscy podczas mongolskich najazdów. W skałach wykutych zostało 3000 komnat, w tym poza pomieszczeniami mieszkalnymi: klasztor, kościół czy szpital. Całe miasto było ukryte w skale i niewidoczne dla wielokrotnie przechodzących tędy obcych wojsk, bo wyglądało jak zwykłe wzgórze. Dopiero trzęsienie ziemi w 1293 roku odsłoniło strukturę miasta, przypominającą kopiec termitów. Trzęsienie spowodowało zawalenie się 2/3 miasta, a kres jego funkcjonowaniu położył najazd Persów w XVI, którzy doszczętnie je zrabowali i zabili część mnichów. Niedawno kilku mnichów wróciło do Vardzii i do tej pory ją zamieszkują, jednak ich komnaty są zamknięte dla turystów.

Zwiedzać można obecnie około 250 komnat na 13 poziomach, a zwiedzanie zajmuje dwie godziny. Chodzimy - znowu - w upale, od komnaty do komnaty. Nie mamy przewodnika, nie wzięliśmy nawet audio guide'a, więc zgadujemy, do czego służyły poszczególne komnaty. Większość jest podobna do siebie, ma wydrążone w podłodze wgłębienia lub idący wokół pomieszczenia płytki rów. Kilka jednak się zdecydowanie wyróżnia, mają np. kamienne ławy do siedzenia. W wielu komnatach w zagłębieniach w podłodze nadal widać pozostałości naczyń. Część korytarzy jest ślepa, przez część można przejść do kolejnych pomieszczeń. Najlepiej zachowany jest kościół, gdzie na ścianach można jeszcze oglądać nieźle zachowane kolorowe freski.

Chodzimy od pomieszczenia do pomieszczenia, ale po dwóch godzinach w upale zaczynamy powoli mieć dość i kilka komnat pomijamy. Vardzię zwiedza się z lewa na prawo, więc gdy dochodzimy do końca czujemy ulgę, że już możemy zejść na parking. Busy stąd do Achalciche odjeżdżają o 9:30, 13:00, 15:00 i 19:00, zatrzymując się po drodze, gdzie kto chce. Mamy do naszego busa jeszcze godzinę, więc siadamy nad rzeką i zajadamy się lodami. Jemy m.in. lody z makiem i marihuaną, z polewą z białej czekolady z sezamem. Pyszne.


Zaczyna się chmurzyć, wsiadamy w busa i po 5km, jak z niego wysiadamy, akurat zaczyna się ulewa. Dobiegamy do guest house'a trochę mokrzy. Mieliśmy się po powrocie wybrać z gospodarzem i jego rodziną nad rzekę popływać, ale przy burzy nie ma to sensu. Więc jak deszcz trochę przechodzi, to Grześ idzie do sklepu po piwa i przy okazji dowiaduje się od pani w sklepie, że musi na nie wziąć reklamówkę ("celofan"), bo z butelkami w ręce będzie wyglądał jak pijak. Musi też się tłumaczyć dlaczego bierze tylko 2 piwa, skoro nas jest czwórka. W tak małej wsi nic się nie ukryje :)


Gdy wraca do domu, Aleksander zaprasza nas na mały lunch: jest chleb, biała kapusta podobna do kiszonej, ser, arbuz, konfitura z wiśni. Do tego wino i chacha. Dokładamy nasze piwo i robi się 2-godzinny obiad, przy którym znowu Aleksander opowiada nam o Gruzji, a my mu trochę o Polsce.

A wieczór znów mamy obfitą kolację, tym razem z gości są jest z nami para ze Słowenii. I znów próbujemy nowych pyszności, bo tu dostajemy najlepsze jedzenie, jakie do tej pory jedliśmy w Gruzji. Tym razem to pierożki, jakby nasze uszka z serem, zasmażane z cebulką, zielona fasolka z cebulką i serem, pyszna zupa z mięsem i ziemniakami, i standardowo: chaczapuri, ser, arbuz, wino, chacha. I znów standardowo - rozmowy przy stole do późna :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zig
Zuzanna i Grzegorz Szopa
zwiedziła 14% świata (28 państw)
Zasoby: 384 wpisy384 50 komentarzy50 3077 zdjęć3077 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
11.11.2023 - 13.11.2023
 
 
22.05.2022 - 29.05.2022
 
 
29.01.2023 - 13.02.2023