Geoblog.pl    zig    Podróże    Gruzja 2019    Włócząc się po Kutaisi
Zwiń mapę
2019
19
sie

Włócząc się po Kutaisi

 
Gruzja
Gruzja, Kutaisi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2903 km
 
Na śniadanie jemy arbuza, którego pochłaniamy na tarasie nad rzeką.

Zaraz potem zmieniamy pokój - od dziś mamy już taki z łazienką, w innym budynku. Standard jest zdecydowanie lepszy niż tej nocy i mam wrażenie, że nie będzie mi całą noc żaden człowiek czy pies hałasował pod drzwiami.

Ponieważ jest poniedziałek i kanion Okatse, Jaskinia Prometeusza i Rezerwat Sataplia są zamknięte, to decydujemy się powłóczyć po mieście, kupić jakieś pamiątki, odpocząć.

Idziemy najpierw do Katedry Bagrati, która jest zaledwie kilkaset metrów od naszego hostelu. Rozglądamy się po uliczkach Kutaisi, a niektóre z nich są bardzo urokliwe. Domy ukryte wśród drzew, kolorowe, z drewnianymi przepierzeniami, przypominają mi bardziej klimat azjatycki niż europejski. Co chwilę natykamy się na ciekawą bramę czy rzeźbę w kamieniu. Podchodząc do katedry idziemy pod górę wąskimi, brukowanymi uliczkami, porośniętymi ogromnymi drzewami, wśród których znajdują się przeróżne budyneczki, każdy inny.
Sama Katedra Bagrati okryta jest złą sławą. Jest jednym z symbolów Gruzji i po licznych zniszczeniach, jej ruiny zostały wpisane na listę UNESCO. Katedrę odrestaurowano by przywrócić jej wygląd jak najbardziej zbliżony do oryginału, więc po odrestaurowaniu UNESCO skreśliło ją ze swej listy. I nie ulega wątpliwości, że prace te zmieniły wygląd katedry. Ale śmiem twierdzić, że na plus. Nie znajdziemy tu ruin, jakich wszędzie pełno, ale ogromną katedrę, w środku jasną i przestrzenną - co jest rzadko spotykane wśród tego typu budowli. Oryginalne stare kamienie zostały bardzo umiejętnie wbudowane pomiędzy nowe, tak, że dokładnie widać, co się zachowało z oryginału. Ciekawostką jest chór czy boczna nawa (widoczna z zewnątrz), która pewnie odbiega od oryginału, bo jest metalowa i ma współczesną formę. Ale jest tak umiejętnie połączona z elementami kamiennymi, że nie razi to w żaden sposób - nawet w pierwszej chwili nie zwróciłam na to uwagi. Sama katedra według mnie jest najładniejsza spośród tych , które do tej pory widziałam w Gruzji.
Przed katedrą gra zespół gruziński, składający się z samej starszyzny, ubranej w tradycyjne stroje. W pewnej chwili dostrzegają tatę. Wołają go i wywiązuje się dłuższa rozmowa. Wymieniają się nakryciami głowy i jeden pan chce nawet z tatą wymienić swoją czapkę za kapelusz. Jednak tata nie daje się przekonać :)

Potem wstępujemy do pobliskiej kawiarni na lunch. Siedzimy na zewnątrz i słuchamy cykania świerszczy. Wokół jest zielono i upalnie, więc przesuwamy się ze stolikiem w cień - pomaga tylko trochę. Pocieszamy się naleśnikami i mrożoną kawą, a Lila pizzą.

Potem idziemy na Green Bazar - najbardziej znany targ w Kutaisi. Podobno można tu kupić wszystko. Ale tak naprawdę sprzedawane są tu głównie owoce i warzywa, orzechy oraz przyprawy. No i trochę badziewia, sprzętu do kuchni typu drewniane łyżki czy ciuchy marnej jakości. Chodzimy trochę po targu i próbujemy dziwnych owoców z których wcześniej piliśmy kompot - myśleliśmy, że to czereśnie, bo owoce są małe, czerwone, z pestką jak czereśnia, jednak lekko wydłużone, ale owoce są bardzo kwaśne i cierpkie. Zjadam jednego i krzywię się tak, że sprzedająca nawet się nie łudzi, że to kupimy, tylko śmieje ze mnie. Trafiamy na ciekawą odmianę winogron, zielono-różowych o trójkątnych gronach - i kupujemy kiście. Przymierzam się też do kupna przypraw, ale w większości nawet nie wiem, co to jest, bo przyprawy są tu trzymane w wielkich workach, jak u nas ziemniaki. Próbujemy więc się dogadać łamanym rosyjskim, co jest w poszczególnych workach. Poza sprzedawcą angażuje się w to jeszcze kilka osób z targu, więc robi się wokół nas niezły ruch. Kupujemy w końcu sól swanecką (mieszankę przypraw bardzo popularnych w Gruzji, dodawaną tu do zup, ryb, sosów, mięsa i sałatek, ale mnie pasuje najbardziej do potraw typu gulasz), mieloną kolendrę (świeże liście kolendry dodawane są tutaj absolutnie do wszystkiego), oraz trochę świeżych płatków chili. Wszystko to nie jest w woreczkach po 10g jak u nas, ale w kilkuset gramowych workach. Chyba będę te przyprawy przez następne 10 lat zużywać...

Potem jeszcze błądzimy trochę ulicami miasta w poszukiwaniu jakiś pamiątek, ale ciężko znaleźć coś sensownego. W końcu trafiamy do informacji turystycznej, gdzie nas kierują do maleńkiego sklepu, w którym w końcu znajdujemy jakieś sensowne drobiazgi - tradycyjne czapki, bawole rogi czy gruziński alfabet w różnej formie. Kupujemy kilka pamiątek i idziemy do parku, jeszcze trochę pospacerować.

Tak nam mija spokojnie cały dzień.

Przy okazji wspomnę tu o informacji turystycznej, która znajduje się w pobliżu Kutaisi Park. Poszliśmy tam głównie dlatego, że lotnisko w Kutaisi nie obsługuje biletów mobilnych i musieliśmy wydrukować papierowe. Chciałam się więc dowiedzieć, gdzie w mieście znajdę jakiś punkt druku. Tymczasem pani w informacji powiedziała, żeby jej przesłać bilety i nam wydrukują. Nie byłam w stanie ich pobrać na komórkę, więc po prostu oddała mi swój laptop, żebym się zalogowała i pobrała bilety, a potem mi je wydrukowała. Udzieliła nam przy tym wielu pomocnych informacji, np na temat dojazdu do kanionu i rezerwatu. Dostaliśmy też fajne mapy miasta. Bardzo więc polecam ten punkt, bo obsługa jest miła i pomocna, a do tego dobrze mówi po angielsku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zig
Zuzanna i Grzegorz Szopa
zwiedziła 14% świata (28 państw)
Zasoby: 384 wpisy384 50 komentarzy50 3077 zdjęć3077 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
11.11.2023 - 13.11.2023
 
 
22.05.2022 - 29.05.2022
 
 
29.01.2023 - 13.02.2023