Jest sobota, a my mamy na Barcelonę całe 10 dni, więc nigdzie nam się nie spieszy. Zwiedzanie będziemy przeplatać więc z dużą ilością odpoczynku i przyjemności.
Po śniadaniu idziemy więc z Daną i jej dziećmi nad morze. Dzieciaki są młodsze o kilka lat od Lili, ale wszyscy świetnie się dogadują. Spędzamy kilka godzin na plaży. Niestety popełniamy standardowy błąd - początkowo niebo jest zachmurzone i to mocno, więc się nie smarujemy kremem z filtrem. Po kilku godzinach jednak wychodzi na nasze ostatnie 30 minut pobytu na plaży - wtedy w ruch idzie krem, ale słońce przygrzewa tak mocno, że zanim się przed nim zabezpieczy, to już nas porządnie przypieka. Skutek jest taki, że przez kilka kolejnych dni unikamy z Lilą plaży, a krem z filtrem jest w ruchu od rana do wieczora, bo nasze spieczone plecki więcej opalenizny na razie nie zniosą...
Na plaży mnóstwo ludzi, woda niestety jest dziś brudna - prądy przyniosły mnóstwo śmieci i mikroplastiku oraz małych, często martwych meduz, na szczęście takich, które nie parzą. Dzieciaki i tak prawie nie wychodzą z wody, a do siatek "na motyle" łapią śmieci. Lila wyławia z wody co piękniejsze muszelki.
Po południu się zbieramy i idziemy do domu zostawić nasze plażowe wyposażenie. Potem, przechodząc pod słynnym Łukiem Triumfalnym (Arc de Triomf) wszyscy wędrujemy w okolice Placa de Katalunya (Placu Katalońskiego). Tam znajduje się powiem podobno świetny sklep lego, a cała trójka dzieci jest fanami tych klocków. Faktycznie - sklep jest spory i od progu widzimy zbudowane z lego m.in: dom zaprojektowany przez Gaudiego i Sagrada Familia. W środku poza mnóstwem zestawów do kupienia można złożyć swojego ludzika z różnych części, kupić dowolny pojedynczy klocek (co też robi Lila bo odnajduje taki, który kiedyś jej się zgubił) czy zbudować coś z luźno wyłożonych klocków. Przy budowaniu spędzamy z dziećmi mnóstwo czasu, jak to z dziećmi ;)
Na koniec dnia wracamy spacerkiem kilka kilometrów przez Barri Gotic - barcelońską gotycką dzielnicę, jedną z najpopularniejszych w mieście. Napiszę o niej więcej później, bo na jej zwiedzanie osobno się wybiorę. Nie kupujemy po drodze nic, bo tu nawet gałkę lodów ciężko znaleźć poniżej 3 euro. Tłumy ludzi, ale sama dzielnica ma swój urok, prowadzi nas do Parc de la Ciutadella, a potem do domu.