Do Bangkoku dotarlismy zgodnie z planem. POszlismy do sprawdzonego juz guest house'u Bella Bella Riverview, w ktorym zostawilismy tez nasz plecak przed wyjazdem na wyspy. Niestety bylo przed 6.00 i musielismy czekac 2 godziny zanim ktos sie wymelduje i zwolni sie pokoj dla nas. Jak juz dorwaismy sie do lozka po calonocnej podrozy, to przespalismy kilka godzin. Dopiero kolo poludnia zwleklismy sie cos zjesc. Na Khao San znalezlismy mila restauracje, w ktorej po raz ostatni zamowilismy ryz w nieznanej nam dotad wariacji. Powloczylismy sie troche tu i owdzie, byle jakos przeczekac do wieczora. Na Khao San - najbardziej turystycznej ulicy miasta - ceny sa dwa razy wyzsze niz dwa miesiace temu, kiedy nie bylo az tylu turystow. Co dziwne, duza ilosc sprzedawcow nie chce sie nawet targowc! "Jak Ci sie nie podoba to do widzenia!" Jest to troche irytujace...
Wieczorem wybieramy sie na Patpong - czerwona dzielnice Bangkoku. Mamy wielkie checi pozbycia sie wszystkich batow ktore nam zostaly :) Sekunde po wyjscu z taxi zostajemy zaproszeni do jednego z klubow. Zgadzamy sie - od czegos trzeba zaczac! Niestety wybor nie byl zbyt dobry bo trafiamy do jednego z tych miejsc przed ktorymi ostrzegaja przewodniki. Nieduze pomieszczenie, polmrok, na srodku "scena" z 4 osobami - dwoma grubaskami w bieliznie i kolorowych skarpetkach (!), jednym transwestyta i jedna blizej niezidentyfikowana osoba. Wszyscy stoja znudzeni gapiac sie tepo przed siebie. Po trzech minutach zostajemy otoczeni przez stare wlascicielki ktore probuja nas zmusic do zaplacenie za rzekomy show ktory ogladmy i alkohol ktorego jeszcze nie zamowilismy. Sa bardzo agresywne i niegrzeczne. Rozmowa nic nie daje bo z angielskich slow umieja tylko powiedziec - "plac!" W takim wypadku, ze stoickim spokojem opuszczamy lokal. Jestesmy strasznie zniesmaczeni i zniecheceni. Nie dajemy sie juz namowic przez setki innych naganiaczy.
Patpong jest przereklamowanym miejscem. Wlasciwie glowna atrakcje jest market na ktorym ceny sa wyzsze niz na Ko San. Wiekszosc z naprawde niewielu klubow jest nastawiona na naciaganie naiwnych turystow. Naszym zdaniem zwiedzanie tej dzielnicy mozna sobie odpuscic...