Downing Street to krotka uliczka laczaca Whitehall z St James' Park. Budynek pod numerem 10 to oficjlne mieszkanie premiera Wielkiej Brytanii. Obok mieszkaja: sekretarz stanu oraz inni ministrowie, sa tu takze siedziby Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Gospodarki Mieszkaniowej i Samorzadow Lokalnych oraz Ministerstwa Spraw Wewnetrznych. Przed budynkami stoja straznicy, czyli krotko mowiac policja, ktorzy chronia takze samego wejscia na uliczke. Jest ona zamknieta brama, wiec slynne rezydencje mozna podziwiac tylko przez kraty, a wlasciwie prety. Chyba ze akurat trafi sie na chwile, gdy na Downing Street zajezdza komwoj czarnych limuzyn rzadowych i brama na krotka chwile zostaje otwarta.
Prawie na przeciwko bramy, troszke blizej Parlamentu, jest mala, wloska knajpka, w ktorej uraczylismy sie przepyszna lsgnia i spagetii marinara (z owocami morza). W tym czasie kolo nas przeszla grupka dziwacznie dla nas ubranych ludzi - wygladali jak z innej epoki lub jakby wracali z herbatki z Krolowa: panowie we frakach, z melonikami na glowach, panie ubrane w koronkowe bluzki z zabotami, rekawiczki i wymyslne kapelusze. Zdumielismy sie bardzo :)
Gdy tam bylismy, spotkala nas jeszcze jedna niespodzianka: wlasnie odbywal sie jakis wojskowy pokaz lotniczy i po niebie nisko, za to z hukiem mknely samoloty bojowe w przeroznych konfigoracjach. Zadarlismy glowy w niebo zastanawiajac sie, coz to za okazja...